Re: M jak miłość... czyli prawdziwa opowieść z pozytywnym...
Napisane: 5 kwi 2014, o 17:38
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami, nie tylko z tymi, które mówią jak pełnowartościowymi ludźmi są niepełnosprawni, ale z tym jak wiele przeszkód napotykają w swoim życiu, jak wielkie jest nie zrozumienie ich życia itd. Często uczestniczyłam w rozmowach kwalifikacyjnych o prace jako tzw. osoba wspierająca niepełnosprawną osobę. Prawdę mówiąc byłam od tego by niepełnosprawny nie zgodził się na złe warunki pracy i ewentualnie negocjować za niego. Wiele widziałam i wiele słyszałam. Moją bratanicę z powodu krótszej nogi usunięto z klasy teatralnej. Przez jakiś czas ukrywała za pomocą wkładki swój "brak" ale z powodu problemu z nogami pojawiła się charakterystyczna postawa kręgosłupa przy szybszych ruchach, a że bratanicę interesował taniec powiedziano jej, że "z pewnych względów radzą się jej przenieść do klasy humanistycznej". Obecnie dziewczyna studiuje prawo a teatr jest jej hobby.