Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
Rozmawiają koledzy po pracy: - Jak minęły święta? - Wspaniale! Żona serwowała mi same zagraniczne dania. - A jakie? - Barszcz ukraiński, fasolkę po bretońsku, pierogi ruskie i sznycle z kapustą włoską.
Do właściciela domku z ogródkiem przybiega rozpromieniony sąsiad. - Czy możesz pożyczyć mi dwa wiadra wody? - Oczywiście, ale przecież ty masz własną studnię! - Tak oczywiście ale do niej wpadła teściowa i woda sięga jej sięga jej tylko do brody...
Teściowa chciała sprawdzić zięciów czy ją w ogóle lubią. Postanowiła że wskoczy do studni i będzie udawała że się topi. Przygotowała sobie wszystko w studni (jak wskakiwała trzymała się liny). Przyjechał pierwszy zięć no to teściowa buch do studni. Zięciu podbiega, patrzy, teściowa. Wyciąga ją ze studni i odnosi do domu. Rano budzi się, widzi przed domem maluch z napisem "od teściowej dla zięcia". Przyjechał drugi zięć, teściowa ten sam numer. Zięć ją ratuje. Rano wstaje a tam polonez!? z napisem "od teściowej dla zięcia" Przyjechał trzeci zięć. Teściowa stary numer. Zięć podbiega do studni odcina linę na której wisiała teściowa. Teściowa się topi. Zięć rano wstaje a tam MERCEDES z napisem "dla kochanego zięcia TEŚĆ"
Sukcesu nie tworzy prosty czyn, lecz wiele trudnych dokonań.
Dawno, dawno temu Mikołaj szykował się do odlotu. Już od początku jednak coś mu nie wychodziło. Najpierw okazało się, że najlepsze elfy są na zwolnieniu, a zastępcy nie radzą sobie z robieniem zabawek. Mikołaj, obawiając się, że nie zdąży, poszedł do stajni. Okazało się, że 3 najlepsze renifery są w ciąży, a Rudolf i Dzwoneczek przeskoczyły płot i uciekły, Bóg wie gdzie. Zdenerwowany poszedł się napić brandy i filiżanki kawy. Okazało się, że nie ma alkoholu, bo chore elfy go wypiły. Postanowił, że zrobi sobie kawę. Jednak do kuchni weszła pani Mikołajowa i oznajmiła, że jej mama przyjeżdża za dwa dni. Mikołaj z szoku wypuścił puszkę z kawą i filiżankę. Kawa i odłamki zasypały podłogę. Poszedł po szczotkę, ale włosie zjadły myszy. Wtedy, gdy Mikołaj był już maksymalnie wkurzony, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otwiera, a tam stoi uśmiechnięty aniołek trzymający choinkę. Mówi wesolutkim głosem: - Wesołych Świąt, Mikołaju! Mam dla ciebie choinkę, prawda, że jest piękna? Gdzie mam ją wsadzić? I stąd się wzięła tradycja aniołka na czubku choinki.
Przepraszam, dlaczego ten pies nie jest na smyczy? - To nie mój pies. - Jak to nie pański? - No nie jest mój. - Przecież widzę, że to pański pies! - Nie. - Nie? To niech pan przejdzie na drugą stronę ulicy! (facet przechodzi) - I co?! Poszedł za panem! To pański pies! - To nie jest mój pies. - To niech pan przejdzie jeszcze raz! (facet przechodzi) - Ten pies za panem chodzi, nie oszuka mnie pan, to pański pies! - Panie, on się do mnie tak samo przypierdolił, jak i pan!
Nie będę obojętna gdyż neutralność zwykle bywa podła
Zasypaną śniegiem tajgą jadą saniami: Rosjanin, Polak, Niemiec i Amerykanin. Nagle do sań doskakuje stado głodnych wilków. Już mają ich dopaść, lecz Ruski wyrzuca Niemca. Wilki rozszarpują go, jednak po chwili znowu znajdują się przy saniach. Wtedy Rosjanin wyrzuca Amerykanina. Wilki rozszarpują nieszczęśnika, lecz znowu znajdują się przy saniach. Wtedy Rosjanin wyjmuje strzelbę i strzela do stada. Po chwili Polak pyta: - Dlaczego od razu ich nie zastrzeliłeś? Ruski wyjmuje butelkę wódki: - Coś ty? Pół litra na czterech?
Rób to, co kochasz. Nieważne, jak dobrze to robisz. Ważne, ile radości ci to sprawia.
- Takiej niewdzięczności świat nie widział - mówi Kowalski do kolegi. - Co się stało? - Wyobraź sobie, przed świętami zapłaciłem teściowej za nowe zęby, a w święta ona mnie tymi zębami pogryzła.