Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
Dokładnie - są i za i przeciw...pytanie tylko czy zaszczepić i żyć w strachu, że dziecko zachoruje czy nie zaszczepić i zmagać się z ewentualną chorobą później...
Też się nad tym zastanawiam i jednak skłaniam się bardziej w stronę - nie szczepić. Bo przecież dzieciaki mimo szczepienia chorują na każdą z tych chorób... Jeszcze będę rozmawiać z moją pediatrą, mam do niej zaufanie.
ostatnio byłam z Frankiem u lekarza i z gadki do gadki przeszliśmy do tematu szczepień, dokładniej mówiąc pediatra zapytała mnie jaką szczepionką zaczepiłam dziecko, odpowiedziałam, ze Heksa a ona odpowiedziała cytuje "No chociaż tyle zrobili dla dziecka..." byłam wtedy z mężem...Mój mąż się wkurzył.. Zaszczepiłam bo tak chciałam, ale nie uważam, żeby szczepionki na NFZ były jakieś złe... Niektórzy lekarze wręcz narzucają te nowe szczepionki ale wybór należy do rodzica.
Nie wiem co miał oznaczać ten tekst, bo niestety w kwestii szczepionek trwa spór, czy lepiej szczepić starymi, ale sprawdzonymi przez lata, czy nowymi w których w sumie tak na prawdę nie wiadomo co siedzi... Gdyby mi lekarz coś takiego powiedział, "że chociaż tyle zrobiłam dla dziecka" to bym więcej do niego nie poszła... Jak można w ogóle tak powiedzieć, czegokolwiek by to nie dotyczyło.
Mój mąż to widziałam, że piany dostał, ale powstrzymał się od jakichkolwiek komentarzy i też powiedział, że już nigdy w życiu z dzieckiem do niej nie pójdziemy.
Rozmawiałam z moją pediatrą o szczepionce MMR. Powiedziała, że w swojej 30 letniej praktyce nie spotkała się z powikłaniami po tym szczepieniu. Mówiła, że nie ma niezbitych dowodów na to, że wywołuje ona autyzm (po prostu jej podanie zbiega się z wystąpieniem objawów), że owszem są badania potwierdzające związek, ale i zaprzeczające, co świadczy że żadne nie były prowadzone bezstronnie. Natomiast widziała okaleczone dzieci przez wirus różyczki, których nie szczepione mamy chorowały w ciąży, widziała dzieci z zapaleniem opon mózgowych w ciężkim stanie po śwince, bezpłodnych chłopców po zapaleniu jąder jako powikłanie świnki, oszpecone dzieci po ciężkiej ospie. Każda z tych chorób może wystąpić po szczepieniu, ale jej przebieg jest dużo łagodniejszy... Zachęciła żeby zaszczepić, ewentualnie odczekać trochę dłużej.
Mojego synka po nowym roku czeka szczepionka na świnkę, różyczkę. Póki co Franek dobrze przechodził szczepienia i mam nadzieję, ze później również będzie ok. Na różyczkę to i ja musze się zaszczepić, bo nie byłam chora a ciąży mnie nie szczepili, teraz chyba już mogę, nie wiem muszę zapytać jak to jest, a wiadomo, że dla kobiety w ciąży różyczka jest bardzo groźna. No i nadal nie wiem jak z tymi pneumokokami, szczepić czy nie szczepić...nie wiem nie jestem zdecydowana, boje się, że jak nie zaszczepię to potem będe sobie pluła w brode jakby coś złapał, z kolei pielęgniarka w naszej rodzinie odradza,,,
Mimo wszystko zdecydowałam się zaszczepić Ninkę. We wtorek mieliśmy szczepienie. Teraz dużo o tym myślę ale tak jak mówicie, powikłania po tych chorobach mogą być straszne... Mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie wyobrażam sobie, że moje tak teraz "żywe" dziecko, ciągle proszące o uwagę, nie lubiące samotności mogłoby zmienić się w autystyczną osobę... Ciężko byłoby mi to zaakceptować...