Strona 1 z 5

Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 18 cze 2012, o 23:27
przez blacksoullena
Tak mnie tknęło,żeby Was zapytać dlaczego uważa się niektóre kobiety za wyrodne matki bo:
-nie kupują wózka tylko noszą dziecko w chuście MT (dla mnie mega wygoda)
-wychowują dziecko bez smoczka (nie widziałam potrzeby,mały się nie domagał)
-nie używają chodzików (po co ?)
-nie zakładają skarpetek i czapki w ładną pogodę (po co ?)
-same przygotowują posiłki,zamiast kupować gotowe słoiczki z datą do 2014 roku (moja zupa jest świeża tylko 2 dni)
-dziecko zasypia samo w łóżeczku zamiast być kołysane/noszone/lulane (cokolwiek to znaczy)
-mówią do dziecka normalnie,bez zdrobnień typu pies-hałhał,spacer-dada itp
-pozawalają dziecku usiąść w kałuży czy brudzić się na placu zabaw,nawet jeżeli grozi to spróbowaniem piasku

i jest mnóstwo takich przykładów i widzę jak łypie się na mnie okiem,żem wyrodna...a ja się pytam co jest lepsze trzymanie się stereotypów,że w wyprawce dla dziecka musi być smoczek,czy wygoda i komfort matki i dziecka ? Że do dziecka mówimy kosmicznym językiem - ziobać jaki piękny hałahał...a gdy kończy 2 lata to go poprawiamy,że to nie jest hałhał tylko pies,
takie troche robienie z dziecka głupka...ech jeżeli kogoś uraziłam,to zrzucam na hormony,od tak mnie na dyskusję naszło :)

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 00:48
przez lidia09
blacksoullena napisał(a):Tak mnie tknęło,żeby Was zapytać dlaczego uważa się niektóre kobiety za wyrodne matki bo:
-nie kupują wózka tylko noszą dziecko w chuście MT (dla mnie mega wygoda)
-wychowują dziecko bez smoczka (nie widziałam potrzeby,mały się nie domagał)
-nie używają chodzików (po co ?)
-nie zakładają skarpetek i czapki w ładną pogodę (po co ?)
-same przygotowują posiłki,zamiast kupować gotowe słoiczki z datą do 2014 roku (moja zupa jest świeża tylko 2 dni)
-dziecko zasypia samo w łóżeczku zamiast być kołysane/noszone/lulane (cokolwiek to znaczy)
-mówią do dziecka normalnie,bez zdrobnień typu pies-hałhał,spacer-dada itp
-pozawalają dziecku usiąść w kałuży czy brudzić się na placu zabaw,nawet jeżeli grozi to spróbowaniem piasku

i jest mnóstwo takich przykładów i widzę jak łypie się na mnie okiem,żem wyrodna...a ja się pytam co jest lepsze trzymanie się stereotypów,że w wyprawce dla dziecka musi być smoczek,czy wygoda i komfort matki i dziecka ? Że do dziecka mówimy kosmicznym językiem - ziobać jaki piękny hałahał...a gdy kończy 2 lata to go poprawiamy,że to nie jest hałhał tylko pies,
takie troche robienie z dziecka głupka...ech jeżeli kogoś uraziłam,to zrzucam na hormony,od tak mnie na dyskusję naszło :)

ja tez tak uwazam dziecko to tylko dziecko a nie jakas lala itp,a niektorzy to by najchetniej pod kloszem trzymali a potem dziw ze takie cieple kluchy z dziecka. Po co zdrabniac slowa a potem meczyc dziecko tysiacami wizyt u logopedy przez glupote?! masz pelna racje popieram! :)

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 06:06
przez serce0001
Ja rowniez popieram, trzeba umiec wychowac swoje dziecko

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 07:06
przez brydziula6
Macie rację dziewczyny. Trzeba trzymać się swojego zdania i po swojemu wychowywać dziecko.

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 11:58
przez lilith_191
blacksoullena napisał(a):Tak mnie tknęło,żeby Was zapytać dlaczego uważa się niektóre kobiety za wyrodne matki bo:
-nie kupują wózka tylko noszą dziecko w chuście MT (dla mnie mega wygoda)
-wychowują dziecko bez smoczka (nie widziałam potrzeby,mały się nie domagał)
-nie używają chodzików (po co ?)
-nie zakładają skarpetek i czapki w ładną pogodę (po co ?)
-same przygotowują posiłki,zamiast kupować gotowe słoiczki z datą do 2014 roku (moja zupa jest świeża tylko 2 dni)
-dziecko zasypia samo w łóżeczku zamiast być kołysane/noszone/lulane (cokolwiek to znaczy)
-mówią do dziecka normalnie,bez zdrobnień typu pies-hałhał,spacer-dada itp
-pozawalają dziecku usiąść w kałuży czy brudzić się na placu zabaw,nawet jeżeli grozi to spróbowaniem piasku

i jest mnóstwo takich przykładów i widzę jak łypie się na mnie okiem,żem wyrodna...a ja się pytam co jest lepsze trzymanie się stereotypów,że w wyprawce dla dziecka musi być smoczek,czy wygoda i komfort matki i dziecka ? Że do dziecka mówimy kosmicznym językiem - ziobać jaki piękny hałahał...a gdy kończy 2 lata to go poprawiamy,że to nie jest hałhał tylko pies,
takie troche robienie z dziecka głupka...ech jeżeli kogoś uraziłam,to zrzucam na hormony,od tak mnie na dyskusję naszło :)


Wydaje mi się, że to co ty nazywasz wygodą matki i dziecka jest często tylko i wyłącznie wygodą matki. Bardzo wiele dzieci nie lubi być noszone w chustach i drą się w niebogłosy. Nie mam sumienia dawać mojemu świeżo narodzonemu, bezbronnemu dziecku pierwszej lekcji samolubstwa czy też lenistwa - "bo tak mi wygodnie".
Podobnie z kołysaniem/noszeniem/lulaniem - jeśli dziecko nie może usnąć i się zanosi w łóżeczku, mam je zostawić samemu sobie, niech się wypłacze? Nie rozumiem :roll:

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 14:17
przez blacksoullena
[/quote]

Wydaje mi się, że to co ty nazywasz wygodą matki i dziecka jest często tylko i wyłącznie wygodą matki. Bardzo wiele dzieci nie lubi być noszone w chustach i drą się w niebogłosy. Nie mam sumienia dawać mojemu świeżo narodzonemu, bezbronnemu dziecku pierwszej lekcji samolubstwa czy też lenistwa - "bo tak mi wygodnie".
Podobnie z kołysaniem/noszeniem/lulaniem - jeśli dziecko nie może usnąć i się zanosi w łóżeczku, mam je zostawić samemu sobie, niech się wypłacze? Nie rozumiem :roll:[/quote]

Ja cię bardzo przepraszam,ale sugerujesz że robiłam coś wbrew dziecku,nosząc czy zostawiając ryczące,obsmarkane dziecko
w łóżeczku ????
Wyobrażasz sobie mnie jako spacerującą po parku matkę z wrzeszczącym w chuście dzieckiem i uśmiechem na twarzy bo dopięłam swego ??

Mój syn uwielbiał być noszony w chuście,zasypiał sam bo tak był nauczony od małego,a nie przyzwyczajany do usypiania na rękach czy kołysany w wózku,ba dobiję cię moją nieodpowiedzialnością,bo mój syn wychował się również bez smoczka...szok co ? Nie znał go więc się go nie domagał. Chyba rzeczywiście nie zrozumiałaś moje postu.
I nie uważam się za leniwą czy nieodpowiedzialną matkę,mam wspaniałe,pogodne i samodzielne dziecko...szczęśliwe dziecko,więc mnie nie oceniaj tylko dlatego że nie jestem stereotypowa i że nie wychowywałam dziecka tak jak jest to napisane w polskich poradnikach...inne kultury mają swoje prawa i nie jest to oznaką odpowiedzialności czy lenistwa.

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 15:10
przez Lasoteczka
Też nie dawałam smoczka synkowi :) Z córcią niestety nie dało rady, przemogłam się i musiałam jej go podać, inaczej nie zaśnie (przy piersi leży tyle, żeby się najeść po czym odrywa się tak mocno, jakbym ją na siłę trzymała... a potem pcha paluszka do buźki :( więc wybrałam smoczek- "mniejsze zło"... choć codziennie próbuję ją oduczyć :) )
Chusty nie próbowałam, jakoś nie umiem sobie wyobrazić, jak się w to omotać :) Poza tym mój kręgosłup by tego nie zniósł niestety :/
Jeśli chodzi o chodziki to nie tylko nie używałam ale jestem też ich przeciwniczką po tym, jak zobaczyłam synka koleżanki wbiegającego z całej siły w szafę "Bo chodzik go zatrzymywał i jeszcze nie rozumie, że musi się zatrzymać sam a nie wbiegać..."
Skarpetek też nie zakładam, czapkę z daszkiem jeśli jest mocne słońce zawsze- boję się jednak jakiegoś udaru czy czegoś...
Słoiczków używałam przy synku- studiowałam i zazwyczaj nie było mnie w porze obiadu a synkiem zajmował się mój teść, więc tak było po prostu wygodniej, jak miał przygotowany słoiczek i miał tylko otworzyć i podgrzać :) Poza tym kilka moich prób samodzielnego gotowania skończyło się wylaniem zupki bo jak tylko się odwróciłam lub wyszłam z kuchni to teściowa wsypywała wegetę "bo takie to bez smaku" :twisted:
Też usypiam w łóżeczku :) Dla własnej wygody :D
Mówiłam tylko normalnie :D Sama nie rozróżniam co jest ziazia a co ziuziu :) więc po co mącić dziecku?? :)
A piachu to Synek zjadł już w swoim życiu tyle, że ja dziękuję :)

Więc chyba obie jesteśmy wyrodnymi matkami ;) :lol:

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 15:22
przez blacksoullena
Lasoteczka napisał(a):Też nie dawałam smoczka synkowi :) Z córcią niestety nie dało rady, przemogłam się i musiałam jej go podać, inaczej nie zaśnie (przy piersi leży tyle, żeby się najeść po czym odrywa się tak mocno, jakbym ją na siłę trzymała... a potem pcha paluszka do buźki :( więc wybrałam smoczek- "mniejsze zło"... choć codziennie próbuję ją oduczyć :) )
Chusty nie próbowałam, jakoś nie umiem sobie wyobrazić, jak się w to omotać :) Poza tym mój kręgosłup by tego nie zniósł niestety :/
Jeśli chodzi o chodziki to nie tylko nie używałam ale jestem też ich przeciwniczką po tym, jak zobaczyłam synka koleżanki wbiegającego z całej siły w szafę "Bo chodzik go zatrzymywał i jeszcze nie rozumie, że musi się zatrzymać sam a nie wbiegać..."
Skarpetek też nie zakładam, czapkę z daszkiem jeśli jest mocne słońce zawsze- boję się jednak jakiegoś udaru czy czegoś...
Słoiczków używałam przy synku- studiowałam i zazwyczaj nie było mnie w porze obiadu a synkiem zajmował się mój teść, więc tak było po prostu wygodniej, jak miał przygotowany słoiczek i miał tylko otworzyć i podgrzać :) Poza tym kilka moich prób samodzielnego gotowania skończyło się wylaniem zupki bo jak tylko się odwróciłam lub wyszłam z kuchni to teściowa wsypywała wegetę "bo takie to bez smaku" :twisted:
Też usypiam w łóżeczku :) Dla własnej wygody :D
Mówiłam tylko normalnie :D Sama nie rozróżniam co jest ziazia a co ziuziu :) więc po co mącić dziecku?? :)
A piachu to Synek zjadł już w swoim życiu tyle, że ja dziękuję :)

Więc chyba obie jesteśmy wyrodnymi matkami ;) :lol:



Na to wychodzi :)))) przynajmniej nie we mnie jedną będą rzucać kamieniem :lol:
Rozumiem że Twoje dziecko ma się w Twojej wygodzie dobrze :)
Ja nie potępiam słoiczków,mi było na nie szkoda pieniędzy :P
Chodzika też nie miałam.

Moje zdanie jest takie,że to my uczymy dziecko wszystkiego,w brzuchu nie ma wózka,
smoczka,bujania na rękach,więc tak na prawdę to co robimy robimy dla swojej wygody,
bo jedne dzieci usypiają zapięte ciasno w rożek a inne muszą być noszone na rękach,
jedne maja silny odruch ssania,u innych podając smoczek sami ten odruch wymuszamy,
jedne uwielbiają słoiczki i nie cholery nie zjedzą ugotowanej przez mamę zupki,
inne na sam widok słoiczka wpadają w panikę :)))) noale jak już ktoś się nie poddaje stereotypom,to wyrodny i leniwy ...ech

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 15:33
przez Lasoteczka
Franuś ma się bardzo dobrze :D
I dzięki mojemu lenistwu ;) jest też samodzielnym chłopcem :D
Jak wiem, że sobie z czymś poradzi sam to nie latam za nim i nie robię tego za niego :) (co moja teściowa wręcz potępia, bo ona, gdyby mogła, to nadal robiłaby wszystko za swoich synów... a tak zostaje jej do wyręczania tylko mąż :) )

Re: Wyrodne matki bo...

PostNapisane: 19 cze 2012, o 15:39
przez lilith_191
blacksoullena napisał(a):


Wydaje mi się, że to co ty nazywasz wygodą matki i dziecka jest często tylko i wyłącznie wygodą matki. Bardzo wiele dzieci nie lubi być noszone w chustach i drą się w niebogłosy. Nie mam sumienia dawać mojemu świeżo narodzonemu, bezbronnemu dziecku pierwszej lekcji samolubstwa czy też lenistwa - "bo tak mi wygodnie".
Podobnie z kołysaniem/noszeniem/lulaniem - jeśli dziecko nie może usnąć i się zanosi w łóżeczku, mam je zostawić samemu sobie, niech się wypłacze? Nie rozumiem :roll:[/quote]

Ja cię bardzo przepraszam,ale sugerujesz że robiłam coś wbrew dziecku,nosząc czy zostawiając ryczące,obsmarkane dziecko
w łóżeczku ????
Wyobrażasz sobie mnie jako spacerującą po parku matkę z wrzeszczącym w chuście dzieckiem i uśmiechem na twarzy bo dopięłam swego ??

Mój syn uwielbiał być noszony w chuście,zasypiał sam bo tak był nauczony od małego,a nie przyzwyczajany do usypiania na rękach czy kołysany w wózku,ba dobiję cię moją nieodpowiedzialnością,bo mój syn wychował się również bez smoczka...szok co ? Nie znał go więc się go nie domagał. Chyba rzeczywiście nie zrozumiałaś moje postu.
I nie uważam się za leniwą czy nieodpowiedzialną matkę,mam wspaniałe,pogodne i samodzielne dziecko...szczęśliwe dziecko,więc mnie nie oceniaj tylko dlatego że nie jestem stereotypowa i że nie wychowywałam dziecka tak jak jest to napisane w polskich poradnikach...inne kultury mają swoje prawa i nie jest to oznaką odpowiedzialności czy lenistwa.[/quote]

Odnosze wrażenie, że masz problem, gdy ktoś ma inne zdanie od ciebie. Sama piszesz, że twój syn był "nauczony" do zasypiania sam w łóżeczku. A ja w takim razie pytam, czy tę "naukę" pobrał już w życiu płodowym? Zakładam, że musiało być to jakimś kosztem, twoim lub jego. Nie mam nic przeciwko temu, żeby moje dziecko babrało się w kałuży, nie ssało smoczka, zasypiało samo w łóżeczku czy było noszone w chuście , ale też nie chciałabym "uczyć" mojego dziecka zachowań, które będą mi na rękę. Nie wierzę w teorię tabula rasa, że dziecko rodzi się czyste i można mu wdrukować pewne zachowania, potrzeby, uważam, że absolutnie każde ma swój indywidualny charakter. I jednemu będzie się podobało chustowanie, bliskość rodziców, babranie w kałuży a innemu nie.

Nie twierdzę, że stereotypowe postępowanie jest w 100% dobre. Ale w obecnych czasach, wśród milionów poglądów i tysięcy rad nie sposób już chyba powiedzieć co tak naprawde jest stereotypowe.