Strona 2 z 3

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 21 sie 2013, o 09:03
przez Azja
karolajnaa napisał(a):/u nas siatka w ogóle się nie sprawdziła ;/pomijam już fakt, że po rozciapanym w środku bananie ciężko jest umyć siatkę


Coś Ty? Może zależy od siatki, ja myłam wczoraj i to w sumie po kilku godzinach, pod bieżącą wodą umyła się bez problemu.

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 21 sie 2013, o 09:19
przez MagdaF
Ja też się śmierci łóżeczkowej nie bałam za bardzo i nie boję. Boję się za to tego jak Lena się krztusi przy jedzeniu (obracam ją wtedy natychmiast, ale teraz też coraz cięższa się robi, przedtem to jedną ręką ją przewróciłam w pół sekudy, a teraz jednak trochę więcej waży i gorzej ją obracać) i boję się jak wymiotuje, co jej się zdarzyło już kilkakrotnie przez katar...

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 21 sie 2013, o 12:36
przez karolajnaa
Azja napisał(a):Coś Ty? Może zależy od siatki, ja myłam wczoraj i to w sumie po kilku godzinach, pod bieżącą wodą umyła się bez problemu.

kochana, moja siatka nie jest czysta w 100% nawet po wyparzaniu, gdy zostawię ją z resztkami banana na kilka godzin :evil:

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 21 sie 2013, o 16:01
przez MANNDARYNKA
Śmierci łóżeczkowej też się bałam, ba, nadal się boje, chociaż w tym wieku to dziecko już sobie chyba radzi ze spaniem na brzuchu i potrafi się kontrolować (bo dodam, ze Franek to śpi tylko na brzuchu, uwielbia to i jak tylko go położę wieczorem to zaraz przekręca się na brzuszek).
Jeszcze a propo tego krztuszenia się, mój Franek często robi taką mine jak do wymiotów, jakby coś miał w garde, kilkanaście razy w ciągu dnia tak robi, nie wymiotuje, nic z gardła nie wychodzi, zastanawiam się od czego tak ma no i oczywiście przeraża mnie to..

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 21 sie 2013, o 16:48
przez MagdaF
U mnie tak Lena robiła w szpitalu po porodzie, kilkanaście razy tak zrobiła aż w końcu zwymiotowała wodami płodowymi. W domu tak czasem jej się zdarza zrobić jak paluszki za głęboko wsadzi do buzi... Ale tak bez niczego to się jej nie zdarza. Pierwszy raz właśnie robiła tak po urodzeniu, ale jak zwymiotowała te wody to jej przeszło - ale wystraszyłam się wtedy bardzo, bo zupełnie nie wiedziałam co jej się dzieje...

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 28 sie 2013, o 08:37
przez MANNDARYNKA
Franek też wsadza głęboko paluszki i może dlatego ma takie odruchy wymiotne, daje mu wtedy smoka, ale często wypluwa i znów palce wkłada.
Podziwiam rodziców, którzy mają dzidziusia w osobnym pokoju, mówię o niemowlaku, bo po roku chce mu zrobić pokój, ale póki co jakoś sobie nie wyobrażam, żeby spał w oddzielnym pomieszczeniu, mimo otwartych drzwi itd, boje się. Ja wiem, że to normalne i że dziecko powinno się od małego przyzwyczajać do spania samemu, ale boje się oi koniec, a jak jest w łóżeczku koło naszego łożka to jestem spokojniejsza.
A powiedzcie mi jeszcze czym nakrywanie swoje pociechy? bo ja teraz nakrywam swojego kocykiem i nie wiem czy już się przerzucać na kołderkę? Wcześniej miałam wrażenie, że jest "za ciężka" kołderka, chociaż wiadomo są różne, ja mam taka grubszą i cięższą.

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 28 sie 2013, o 08:49
przez MagdaF
Moja Lena już od miesiąca śpi sama w pokoju i jestem zadowolona :) mam nianię i nic złego się nie dzieje ;) A przykrywam Lenę bo u nas noce zimne już są taką cieniutką kołderką, ale na jesień mam śpiworki, kocyki i grubą kołderkę ale to już na zimę ;)

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 28 sie 2013, o 10:02
przez Azja
MANNDARYNKA napisał(a):dziecko powinno się od małego przyzwyczajać do spania samemu, ale boje się oi koniec, a jak jest w łóżeczku koło naszego łożka to jestem spokojniejsza.


To nie jest prawda, że powinno się przyzwyczajać spać samemu. Człowiek jest jedynym "zwierzęciem" które wyrzuca swoje małe z gniazda tak wcześnie. A to wbrew naturze. Jeśli czujesz że Mały powinien być blisko to niech będzie, wszystko jest tak jak powinno. Kiedy poczujesz, że jesteście oboje gotowi przeniesiesz go do innego pokoju. Pamiętaj, że jeszcze się w życiu sam wyśpi, a ten czas jest jedyny w swoim rodzaju i już nie wróci, cieszcie się z tej bliskości :-)

MANNDARYNKA napisał(a):A powiedzcie mi jeszcze czym nakrywanie swoje pociechy? bo ja teraz nakrywam swojego kocykiem i nie wiem czy już się przerzucać na kołderkę? Wcześniej miałam wrażenie, że jest "za ciężka" kołderka, chociaż wiadomo są różne, ja mam taka grubszą i cięższą.


A nie rozkopuje się? U mnie Magda zaraz stopy wystawia i tyle z przykrycia. Śpi w śpiworku, ale my mamy taki cieniutki, więc jak teraz noce chłodne to dodatkowo narzucam jej lekki kocyk (mamy w mieszkaniu 18 stopni). Na zimę kupimy cieplejszy śpiwór pewnie, mamy też kołderkę i kocyk cieplutki.

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 28 sie 2013, o 14:08
przez bombel21
Azja zgadzam się z Tobą w 100% co do wyrzucania dziecka z gniazda zawsze mnie to zastanawiało że my jesteśmy ssaki ale chyba dzięki temu że na 2 nogach to powoli gubimy prawdziwy instynkt. Taki mały brzdąc póki jeszcze nie będzie umiał dokładnie powiedzieć co mu dolega to potrzebuje przede wszystkim bliskości, tulenia, noszenia, kołysania i piersi itd.To są "rzeczy" które maluch poznaje w łonie matki więc jak można mu to zabierać.... Mimo że słyszę wokół od wszystkich że źle robię bo do czegoś Maćka przyzwyczajam to odwracam się i robię swoje i nie uważam się za przewrażliwioną mamę. Mały od początku śpi u siebie w pokoju bo my mamy małe mieszkanie i bez problemu go słyszę. Ale jak ma gorszy dzień to śpi ze mną lub z mężem, dużo go tulę i noszę w chuście i dlatego mam szczęśliwe dziecko ;)

MANDARYNKA co do brania palców do buzi dzieci tak mają i już chyba że mojemu małemu coś zalega na żołądku to tak robi i wtedy wyjdzie jakieś bęknięcie lub uleje mu się. Ja uważam że bycie matka to najpiękniejsze co mogło mi się zdarzyć i ufam mojej intuicji jeszcze mnie nie zawiodła co do opieki nad dzieckiem. POZDRAWIAM

Re: Przewrażliwiona mama

PostNapisane: 28 sie 2013, o 17:04
przez MANNDARYNKA
A już myślałam, że mam jakieś schizy, że się tak martwię i przejmuje o własne dziecko. Mąż też mi tak mówi, żebym robiła jak czuje. Mamy dwa pokoje, więc Franka byłoby gdzie położyć, ale póki co łóżeczko stoi koło naszego łóżka i raczej jeszcze tak zostanie, zawsze mogę ponieść głowę zobaczyć jak śpi, czy jest przykryty itd.

A czy się rozkopuje, czasami tak, ale słuchajcie jestem już tak wyczulona, że jak się tylko mocniej zawierci w łóżeczku to go usłyszę, spojrzę i czasami poprawię i nie mówię tu o wstawaniu na cyca (bo jeszcze się budzi na cyca),ale poza cycem też go słyszę :D a miałam kiedyś podobno twardy sen i w ogóle bałam się że nie usłyszę dziecka w nocy jak będzie płakało a teraz proszę, słyszę nawet jak się przekręca :lol:
Śpiworek u nas się nie sprawdził, bo Franek śpi (jak to mąż mówi) jak Lord :lol: rozłożone ręce i nogi na całej szerokości i śpiworek go ograniczał, denerwował sie w nim.