Ja nie miałam nigdy jakiegoś "buntu odzieżowego", w sumie mam z mamą zbliżony gust i tak było zawsze, nosiłam ciuchy młodzieżowe, ale bez przesady, żeby ubierać się w coś, w czym chodzić nie wypadało
Byłam tak wychowana, że sama wiedziałam, iż w miniówie i topie mogę iść na dyskotekę, ale nie do szkoły. Ale uważam też, że jeśli już nastolatek przechodzi przez taki bunt, to nie należy Go zbytnio hamować - bo w ten sposób wyrabia sobie swój własny gust, poczucie smaku. Wszak nie od dziś wiadomo, że na własnych błędach człowiek najlepiej się uczy