Tak mnie tknęło,żeby Was zapytać dlaczego uważa się niektóre kobiety za wyrodne matki bo:
-nie kupują wózka tylko noszą dziecko w chuście MT (dla mnie mega wygoda)
-wychowują dziecko bez smoczka (nie widziałam potrzeby,mały się nie domagał)
-nie używają chodzików (po co ?)
-nie zakładają skarpetek i czapki w ładną pogodę (po co ?)
-same przygotowują posiłki,zamiast kupować gotowe słoiczki z datą do 2014 roku (moja zupa jest świeża tylko 2 dni)
-dziecko zasypia samo w łóżeczku zamiast być kołysane/noszone/lulane (cokolwiek to znaczy)
-mówią do dziecka normalnie,bez zdrobnień typu pies-hałhał,spacer-dada itp
-pozawalają dziecku usiąść w kałuży czy brudzić się na placu zabaw,nawet jeżeli grozi to spróbowaniem piasku
i jest mnóstwo takich przykładów i widzę jak łypie się na mnie okiem,żem wyrodna...a ja się pytam co jest lepsze trzymanie się stereotypów,że w wyprawce dla dziecka musi być smoczek,czy wygoda i komfort matki i dziecka ? Że do dziecka mówimy kosmicznym językiem - ziobać jaki piękny hałahał...a gdy kończy 2 lata to go poprawiamy,że to nie jest hałhał tylko pies,
takie troche robienie z dziecka głupka...ech jeżeli kogoś uraziłam,to zrzucam na hormony,od tak mnie na dyskusję naszło